Zamek w Golubiu-Dobrzyniu położony jest na wysokim wzgórzu dominującym nad miastem. Został zbudowany przez Krzyżaków ok.1300 r. jako krzyżacka twierdza – klasztor. Zamek wybudowano według reguł krzyżackich na początku XIV wieku, na planie czworoboku wokół wewnętrznego dziedzińca. W najszerszym skrzydle południowym mieściła się kaplica pod wezwaniem św. Krzyża, gdzie zastosowano innowacyjne, jak na ówczesne czasy, rozwiązanie w formie trójprzęsłowego sklepienia gwiaździstego. Twierdza w Golubiu zajmowała ważne strategicznie miejsce w konflikcie polsko-krzyżackim. Zamek był oblegany m.in. przez króla Władysława Łokietka, Władysława Jagiełłę i Kazimierza Jagiellończyka. Ostatecznie po podpisaniu II pokoju toruńskiego zamek w Golubiu znalazł się w polskich rękach i był siedzibą polskich starostów. Na polecenie króla Zygmunta Starego rozpoczęły się prace związane z przebudową i odbudową zamku i jego wnętrz.
W 1611 r. król Zygmunt II Waza nadał starostwo golubskie swojej ukochanej, nieprzeciętnie mądrej i wykształconej protestanckiej siostrze Annie Wazównie, szwedzkiej królewnie, która w 1587 r wraz z młodszym bratem Zygmuntem II Wazą przyjechała do Rzeczpospolitej. W chwili przyjazdu do Polski królewna liczyła 19 lat i miała już za sobą zmianę religii (początkowo Anna, tak jak jej brat i matka wyznawała katolicyzm), którą dokonała po śmierci matki Katarzyny Jagiellonki (siostry Zygmunta Augusta). Anna Wazówna zmieniła zamek-klasztor w renesansowy pałac zastępując architektoniczne elementy obronne zamku na dekoracyjne. Na zamek trafiły nowe łoża, szafy, krzesła, skrzynie i mnóstwo przedmiotów codziennego użytku.
Pierwszy rozbiór Polski w 1772 r. odebrał Golub Polsce i włączył go do Prus. Zamek stał się siedzibą urzędu, w kaplicy odbywały się nabożeństwa luterańskie, a część pomieszczeń przeznaczono na mieszkania dla pruskich zarządców. W okresie międzywojennym aż do 1938 r. Golub i Dobrzyń należały wprawdzie do Polski, ale znalazły się w różnych województwach, co nie sprzyjało ich rozwojowi.
Golub-Dobrzyń powstał formalnie 15.05.1951 r. (de facto już w 1941 r.) przez połączenie Golubia i Dobrzynia. Więcej o dziejach zamku można poczytać np. TU
Wracając do królewny Anny Wazówny. Przez całe swoje życie niestety chorowała. Kiedy w 1994 r otwarto jej kryptę i przebadano szkielet okazało się, że miała zniekształcony kręgosłup oraz narośl na czaszce. Badania wykazały, że chorowała ona na impressio basillaris – wgniecenie podstawy czaszki, które powodowało asymetrię twarzy i wadę postawy. Według niektórych przekazów maleńka królewna Anna Wazówna wypadła z ławki podczas modlitwy w kościele, a upadek był tak tragiczny, że wpłynął na całe jej życie powodując problemy w chodzeniu i codziennym funkcjonowaniu. Wady fizyczne były też przyczyną, że królewna, pomimo licznych planów matrymonialnych, nigdy nie wyszła za mąż.
Chociaż żadne źródła historyczne nie przedstawiają ani nie opisują wyglądu królewny, to pewnym jest iż miała widoczny garb, tuszowany strojami. Pewne jest również to, że królewna Anna Wazówna bardzo cierpiała z powodu skoliozy idiopatycznej – dotykającej najczęściej kobiety - pierwsze objawy tej choroby zaczynają się pojawiać w wieku 10-12 lat.
Królewna była doskonale wykształcona, biegle znała 5 języków: szwedzki, polski, niemiecki, włoski i francuski. Wszystkie te okoliczności miały wpływ na chęć zgłębiania przez nią wiedzy medycznej. Królewna Anna Wazówna na zamku Golubskim miała, poza ogrodem z leczniczymi roślinami, również laboratorium, gdzie wytwarzała leki. Jej pasją było ziołolecznictwo i niekonwencjonalne metody leczenia. Jako pierwsza w Rzeczpospolitej sprowadziła w celach leczniczych tytoń, który był uprawianych w ogrodzie przy zamku w Golubiu. Królewna była niezwykle aktywna w niesieniu pomocy i leczeniu ludzi, którzy korzystali z leków wytworzonych na Zamku w Golubiu.
Za namową znajomego, postanowiliśmy trochę zmienić epokę i „przenieśliśmy się w czasie” do ery husarii. W dniach 1-3 lipca 2022 r. uczestniczyliśmy z kramem LAWENDOWO Budków w XLVI Wielkim Międzynarodowym Turnieju Rycerskim na Zamku w Golubiu–Dobrzyniu. Turniej ten ma już bardzo długą tradycję, a i miejsce gdzie się odbywa jest niezwykłe. To co nas „uderzyło” to sposób, w jaki jest zorganizowany. Od jego rozpoczęcia (godzina 11-12 zależnie od dnia) do samego końca w danym dniu odbywa się on w zasadzie nieprzerwanie. Pójście do toalety, na obiad z rodziną czy na kramy powoduje, że nie zobaczymy części atrakcji. A jest co oglądać: zawody kusznicze, konne turnieje zręcznościowe, turnieje kruszenia kopii, prezentacja chorągwi husarskiej, pokaz kaskaderski, nocny pokaz „Koń i ogień – dwa żywioły”,… Dobrze jest też znaleźć trochę czasu na zwiedzenie ciekawych kramów rzemieślników i innych wystawców. Z drugiej strony taki sposób prowadzenia turnieju ma tez swoje zalety – zawsze można trafić na coś zajmującego.
Trudno zdecydować się, co jest najciekawsze, ale nam najbardziej podobała się husaria. Chcąc poczuć się choć trochę uskrzydleni, kupiliśmy sobie piękne koszulki z kramu Magna Husaria - teraz, gdy całą rodziną idziemy ubrani w uskrzydlone koszulki, czujemy się jak mała chorągiew husarska – a przy okazji łatwiej nam znaleźć się w tłumie.
Na Zamku w Golubiu można zwiedzać część zamkową poświęconą królewnie Annie Wazównie, zobaczyć jej pracownię, zakosztować cudownych mieszanek ziołowych (oraz przepysznych dań) w Zamkowej Restauracji. Polecam z całego serca, bo sami przetestowaliśmy na własnych podniebieniach i brzuchach dania serwowane na Zamku – są pyszne!
Podczas trzeciego dnia Turnieju spod Zamku TVP nadawała poranny program, a nasz kram (w tym HRABINA Aroniowa Dolina FCI) robiliśmy za tło dla relacji prowadzonej przez p. Aleksandrę Kostkę (tym samym HRABINA już po raz trzeci wystąpiła w TV, prawdziwa gwiazda z naszej Hrabinki , relacje z jej występów w TV można obejrzeć TU i TU).
Tradycyjnie na kramie prezentowaliśmy prawdziwe szare mydło potasowe ze smalcu z gęsi oraz inne kosmetyki ręcznie robione stylizowane na średniowiecze, w tym zioła kąpielowe. Szare mydło potasowe, jak zawsze cieszyło się dużym zainteresowaniem – jest doskonałe dla każdego rodzaju skóry, ma właściwości pielęgnujące i łagodzące, jest dobre dla skóry wrażliwej (przetestowane na członkach rodziny, sąsiadach, rycerzach i turystach )
„Garść” przepisów ma kosmetyki ręcznie robione:
Do nalewki dajemy jedynie kwiaty po usunięciu szypułek i ogonków, najkorzystniej jest posiekać je przed zalaniem alkoholem, można też po wrzuceniu ich do słoja zmiażdżyć drewnianą łyżką. Zalane kwiaty w słoju należy odstawić na ok. 3 tyg. w ciepłe miejsce co jakiś czas potrząsać słojem. Nalewkę odcedzamy (przez gazę lub inny filtr do płynów) i przelewamy do butelek. Nalewka musi jeszcze „leżakować” kolejny miesiąc. Można ją stosować jako syrop (podając na cukrze), lub podać w kieliszku wody, lub pić bez żadnych „dodatków” - pijąc w razie potrzeby kieliszek dziennie. Można też użyć ją zewnętrznie, nacierając obolałe mięśnie i stawy.
A jeśli ktoś chce obejrzeć relacje z turnieju, może zobaczyć je TU lub TU.
Bibliografia:
Media Społecznościowe